Autorka: Anna Pawłowska
W jakim stylu rozwiążesz konflikt?
- Normalnie, będzie trudna rozmowa, a potem każdy zrezygnuje z tych mniej ważnych rzeczy. Będziemy oboje trochę niezadowoleni, ale przynajmniej sprawiedliwie.
Ten styl to oczywiście kompromis. Nie wygląda bardzo atrakcyjnie, ale stosujemy go często – daje poczucie moralnej równowagi, nie wyczerpuje emocjonalnie (jak np. rywalizacja), można do niego dojść w rozsądnym czasie. Czasem jest ostatnią deską ratunku – ale nie trzymajmy się jej kurczowo. Kompromis to taki plan minimum, odwodzący nas od szukania trudniejszych, bardziej kreatywnych rozwiązań.
- Mam na to przynajmniej siedem pomysłów, z czego trzy dziwne. Andrzej też na pewno jakieś ma, i jeszcze zapytamy Moniki, czy nam może coś podpowiedzieć. Na razie jest kwas między nami, będzie trudno – ale chyba wszystkim zależy.
Współpraca, czyli najlepsza opcja, plan maksimum. Chcemy zaspokoić potrzeby obu stron, zależy nam na wzajemnej relacji. Mamy przekonanie, że trudne emocje to przejściowy etap, nie obawiamy się szukać wsparcia czy rady. Czy ten styl ma same zalety? Tak – pod warunkiem, że obie strony prezentują taką postawę zamiast np. manipulować.
- Jaki konflikt? U nas nie ma żadnego, nie kłócimy się. Może mnie czasem Grażyna denerwuje, ale lepiej jej wtedy nie zaczepiać, ma „krótki lont”.
Popularne zamiatanie pod dywan, czyli unikanie. Zwykle zapobiega wybuchowi konfliktu, ale tylko na jakiś czas. Może sprawić, że po obu stronach powstaną negatywne projekcje, że strach przed ujawnieniem sporu będzie rósł z upływem czasu. Skoro to takie niekorzystne, dlaczego unikamy? Czasem to się sprawdza, np. gdy temat nie jest ważny, gdy potrzebujemy czasu lub gdy nie mamy w danym momencie zasobów, żeby otwarcie wejść w konflikt (np. spodziewamy się ataku).
- Jest temat, trzeba go załatwić. Jestem pewna, że moje rozwiązanie jest najlepsze – musimy je wdrożyć, tym bardziej, że termin się zbliża. Nie ma sensu otwierać dyskusji, Paweł musi ustąpić.
Tutaj mamy do czynienia z rywalizacją. Konflikt widziany w ten sposób jest jak sport – ktoś wygrywa, ktoś przegywa. Decydować mają konkrety, argumenty, rozwiązania, a relacje schodzą na dalszy plan. Ten styl ma wiele wad – może rozpocząć grę, w której strony „wymieniają ciosy”, może pozostawić poczucie krzywdy. Jest jednak stosowany bardzo często, zwłaszcza pod presją czasu.
- Mądry głupiemu ustępuje. Nie ma sensu się z nim przepychać. Jak każe, to zrobimy – najwyżej będzie potem na niego.
Jeśli zdarzyło Ci się tak pomyśleć – stosowałeś styl przystosowania. Pozwala on zachować poczucie, że nikogo nie krzywdzimy i (pozornie) dobre relacje. Jak widać w tym przykładzie – pozbywamy się również odpowiedzialności. Jakkolwiek przystosowanie bywa kosztowne, przynosi też pewne korzyści.
A Ty, jaki styl lubisz najbardziej?